Po dwóch porażkach z rzędu zawodnicy kościańskiej Obry podejmowali na własnym stadionie drużynę Polonii Kępno. Trener Krzysztof Knychała mógł skorzystać tego dnia z wszystkich zawodników. Na ławce rezerwowych zasiadł również Filip Tylczyński, który po niemal roku przerwy spowodowanej kontuzją jest już zdolny do gry.
Od początku meczu inicjatywę przejęła Obrzanka. Podopieczni trenera Krzysztofa Knychały dłużej utrzymywali się przy piłce, co chwila próbowali zagrozić bramce strzeżonej przez Damiana Grondowego. Pierwszy raz groźnie pod bramką gości zrobiło się w piętnastej minucie. Najpierw na strzał zdecydował się Mansur Maigari, jednak piłkę pewnie wyłapał golkiper z Kępna. Minutę później znów groźnie było pod bramką Polonii. Tym razem na uderzenie z dystansu zdecydował się Mariusz Józefiak i Damian Grondowy z dużym trudem sparował piłkę na rzut rożny. Obra cały czas przeważała i długimi piłkami próbowała przechytrzyć defensywę gości. W dwudziestej trzeciej minucie prostopadłą piłkę w pole karne zagrał Jakub Płotkowiak a Tomasza Marcinkowskiego w szesnastce powalił Mikołaj Kubacha. Arbiter bez zawahania wskazał na wapno. Do piłki podszedł Krzysztof Marchewka i pewnym strzałem otworzył wynik spotkania. Dalsze minuty pierwszej połowy to gra w środku pola. Bez klarownych sytuacji po żadnej ze stron. Pierwsza połowa zakończyła się, więc prowadzeniem Obrzanki.
Druga część meczu zaczęła się bardzo źle dla drużyny prowadzonej przez Krzysztofa Knychałę. Już w trzeciej minucie piłkę ręką w polu karnym zagrał Piotr Sznabel i sędzia po raz drugi tego dnia wskazał na jedenasty metr. Dodać należy, że był to już czwarty rzut karny podyktowany przeciwko Obrze w czwartym meczu sezonu 2019/20. Do piłki podszedł Filip Latusek i pewnym uderzeniem w środek bramki pokonał Daniela Tomczaka. W drugiej połowie na boisku pojawił się powracający po kontuzji Filip Tylczyński i wniósł bardzo dużo ożywienia w poczynania gospodarzy. Po jednej z akcji lewa stroną Tylczyński zewnętrzną stroną stopy zagrał wzdłuż bramki, jednak Tomasz Marcinkowski nie zdążył do mocno zagranej piłki. W drugich czterdziestu pięciu minutach Obra Kościan była stroną przeważającą, ale niestety nie stwarzała sobie dogodnych sytuacji do zdobycia drugiej bramki. Goście z Kępna nastawieni byli głównie na obronę i grę z kontry i po jednej z takich akcji z bliskiej odległości w bramkę nie trafił Filip Latusek. Mecz zakończył się podziałem punktów i z takiego obrotu spraw zadowoleni mogą być przyjezdni. Po meczu w szeregach Obry widać było duże nie zadowolenie.
Kolejne spotkanie Obrzanka rozegra za tydzień w sobotę. Rywalem kościańskiej drużyny będzie LKS Gołuchów, który bardzo dobrze zaczął sezon i jest stawiany, jako jeden z faworytów do awansu. Początek meczu na stadionie w Gołuchowie o godzinie 17.00.