Sparing: Syrena Zbąszynek – Obra Kościan 3-3

Na ostatni mecz kontrolny Obra Kościan udała się do Zbąszynka na mecz z miejscową Syreną. Sobotni przeciwnik, na co dzień występuje w czwartej lidze grupie lubuskiej. W ubiegłym sezonie Syrena Zbąszynek zajęła dziesiąte miejsce. Tym razem Krzysztof Knychała miał do dyspozycji większość zawodników. Do Zbąszyna nie pojechali jedynie Mariusz Józefiak oraz Michał Waliszewski, którzy narzekają na drobne urazy.

Od początku spotkania gra toczona była w większości w środkowej części boiska. Obrzanka dłużej utrzymywała się przy piłce i próbowałą zagrozić bramce gospodarzy. Pierwszą groźną akcję Obrzanka przeprowadziła w piętnastej minucie. Z prawej strony dośrodkował zawodnik testowany, piłkę przed pole karne zgrał Jakub Płotkowiak a Kacper Borowiak z powietrza uderzył w słupek. Dwie minuty później Obrzanka objęła prowadzenie. Bramkarza Syreny strzałem głową pokonał Krzysztof Marchewka. Radość zawodników Obry nie trwałą jednak długo. Po błędzie defensywy ładnym strzałem zza pola karnego Jędrzeja Dorynka pokonał pomocnik Syreny. Strata bramki podziałała na graczy z Kościana motywująco. Od razu ruszyli do ataku i po kilku minutach na listę strzelców wpisał się zawodnik testowany. Przed końcem pierwszej połowy trzecią bramkę dla Obry zdobył jeszcze Dawid Ratajczak. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie i do szatni w lepszych nastrojach schodzili gracze Obrzanki.

O ile pierwsze trzy kwadranse były dynamiczne i mecz mógł się podobać to po zmianie stron obraz gry uległ zmianie. Obra Kościan dłużej utrzymywała się przy piłce, jednak nie stwarzała praktycznie żadnego zagrożenia pod bramką gospodarzy. Najlepszą okazję do zdobycia bramki miał Tomasz Marcinkowski, ale w sytuacji sam na sam uderzył prosto w bramkarza. Gdy wydawało się, że ostatni mecz sparingowy zakończy się zwycięstwem Obrzanki wydarzyła się dość nietypowa sytuacja. Błąd przy wyprowadzaniu piłki popełnił Krzysztof Marchewka i po szybkiej akcji gospodarze zdobyli bramkę kontaktową. Była osiemdziesiąta dziewiąta minuta i wydawało się, że na więcej nie wystarczy już czasu. Jednak w ostatniej akcji meczu po raz kolejny błąd w kryciu popełnili młodzi gracze Obry i w sytuacji sam na sam z Szymonem Limanem bramkę zdobył napastnik gospodarzy. Po tym trafieniu sędzia główny zakończył mecz.