IV liga: Obra Kościan – Pogoń Lwówek 3-4

W sobotę Obra Kościan podejmowała na własnym stadionie beniaminka czwartej ligi drużynę Pogoni Lwówek. Trener Krzysztof Knychała w sobotnim meczu miał do dyspozycji wszystkich zawodników.

Od początku meczu gra była dość wyrównana. Większość akcji rozgrywała się w środkowej części boiska. Grę obu zespołom utrudniała dodatkowo murawa, która po obfitych opadach deszczu była bardzo grząska. Jako pierwsi groźną akcję stworzyli zawodnicy Pogoni. W czwartej minucie zakotłowało się w polu karnym Obrzanki, jednak ostatecznie Daniel Tomczak pewnie wyłapał piłkę.

Na odpowiedź Obry nie trzeba było długo czekać. Już trzy minuty późnej na strzał z dystansu zdecydował się Mariusz Józefiak, ale golkiper gości z problemami odbił piłkę na rzut rożny. Najlepszą okazję do zdobycia bramki Obrzanka miała w dziewiętnastej minucie. Po zagrani z rzutu wolnego Tomasz Marcinkowski głową skierował futbolówkę w stronę bramki instynktownie piłkę odbił bramkarz Pogoni a z bliskiej odległości przestrzelił Piotr Sznabel. Co nie udało się Obrze chwilę później udało się gościom. W pole karne z piłką wbiegł zawodnik z Lwówka i padł na murawę. Arbiter główny nie zawahał się i wskazał na wapno. Do piłki podszedł Nowak i mocnym uderzeniem w lewy róg pokonał Daniela Tomczaka. Był to już szósty rzut karny w szóstym meczu podyktowany przeciwko Obrzance. Obra mogła szybko doprowadzić do wyrównania, ale uderzenie Kacpra Borowiaka przeleciało nad poprzeczką gości. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się jedno bramkowym prowadzeniem gości na 2-0 podwyższył Nowak.

Po zmianie stron, Obrzanka ruszyła do odrabiania strat. Na boisku pojawił się Filip Tylczyński i wniósł dużo ożywienia w poczynania podopiecznych Krzysztofa Knychały. Bramkę kontaktową Obra zdobyła już dwie minuty po wznowieniu gry. W polu karnym przewrócił się Tomasz Marcinkowski i arbiter wskazał po raz drugi tego dnia na wapno. Piłkę ustawił Krzysztof Marchewka i pewnym uderzeniem pokonał bramkarza z Lwówka.

Po zdobyciu bramki wyrównującej zawodnicy Obry złapali wiatr w żagle i ruszyli do kolejnych akcji. Kilka minut później bramkę wyrównującą zdobył Tomasz Marcinkowski. Od tego czasu to Obra przeważała na boisku i gdy wszyscy oczekiwali na trzecią bramkę dla Obry wydarzyła się rzecz niebywała. Arbiter nie dopatrzył się faulu na Mateuszu Adamskim i puścił akcję dalej, po której goście objęli prowadzenie. Dwie minuty później po fatalnych błędach defensywy na 4-2 podwyższył pomocnik z Lwówka. Obra się nie poddawała jednak czasu wystarczyło jedynie na zdobycie trzeciej bramki, której autorem był Mansur Maigari.