W sobotę dwunastego września Obra Kościan podejmowała na własnym stadionie rezerwy Warty Poznań, które na czwarto ligowe boiska wróciły po siedmiu latach przerwy. Obrzanka nie miała okazji wcześniej rywalizować z drugą drużyną Warty, ponieważ czwarta liga podzielona była na dwie grupy.
Obra Kościan po dwóch porażkach z rzędu chciała przełamać złą passę i odnieść zwycięstwo i dopisać trzy punkty w ligowej tabeli. Warta Poznań, która w ubiegłej kolejce pokonała wysoko (7-0) TPS Winogrady chciała odnieść kolejne zwycięstwo i poprawić swoją sytuację w ligowej tabeli.
Od początku meczu tempo gry nie powalało. Gra toczyła się głównie w środkowej części boiska i żadna z drużyn nie chciała narazić się na stratę bramki w początkowych minutach meczu. Jako pierwsi zagrożenie pod bramką przeciwnika stworzyli sobie goście. Po rzucie rożnym głową uderzył Filip Wędzikowski, jednak piłka minęła bramkę strzeżoną przez Daniela Tomczaka.
Obrzanka odpowiedziała dwoma atakami Tomasza Marcinkowskiego, ale najpierw napastnik kościańskiej drużyny został zablokowany a w kolejnej sytuacji przestrzelił. Najbliżej zdobycia bramki był Szymon Słoma. Po zamieszaniu w polu karnym piłka spadła pod nogi ofensywnego pomocnika Obry, ale ten z bliskiej odległości nie czysto trafił w piłkę i tą zdołał wybić defensor z Poznania.
W kolejnych minutach inicjatywę w środku pola przejęli podopieczni Bartosza Majchrzaka. Poznaniacy dłużej utrzymywali się przy piłce i kontrolowali przebieg gry. Obrzanka nastawiona była na grę z kontrataków i po jednym z nich w dobrej sytuacji znalazł się Tomasz Marcinkowski, ale w ostatniej chwili piłkę spod nóg napastnika zdołał wybić obrońca Warty.
Do końca pierwszej części meczu wynik nie uległ zmianie i do szatni oba zespoły schodziły przy bezbramkowym remisie.
Od początku drugiej połowy gra Obry Kościan wyglądała zdecydowanie lepiej. Gracze z Kościana wyżej podchodzili do rywala, przez co często zmuszali ich do popełniania prostych błędów. W pięćdziesiątej trzeciej minucie Obra Kościan objęła prowadzenie. Dwójkową akcję Borowiak Marcinkowski wykończył uderzeniem do pustej bramki napastnik Obry. Było 1-0 i wydawało się z podopieczni Krzysztofa Knychały będą kontrolować przebieg gry. Tak się jednak nie stało i już trzy minuty do wyrównania doprowadził Mateusz Szczepaniak. Obrzanka nie załamała się szybko straconą bramką i już trzy minuty później znów była na prowadzeniu. Tym razem idealnym prostopadłym podaniem popisał się Mansur Maigari a piłkę w bramce silnym uderzeniem umieścił Tomasz Marcinkowski.
Bliski zdobycia bramki był również Kacper Borowiak, jednak w asyście defensora uderzyła na tyle słabo, że końcówkami palców piłkę zdołał zatrzymać Bartosz Dubel. W końcowych minutach meczu Obrzanka przewarzała nad rywalem i kontrolowała grę.
Wynik spotkania w osiemdziesiątej trzeciej minucie ustalił Mariusz Józefiak, który pewnie wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Tomaszu Marcinkowskim. Do końca meczu wynik nie uległ zmianie i trzy punkty zostały w Kościanie. Kolejne spotkanie Obra Kościan rozegra 19 września. Rywalem drużyny prowadzonej przez Krzysztofa Knychałę będzie Ostrovia Ostrów