Obra Kościan rozegrała pierwszy mecz kontrolny podczas zimowego okresu przygotowawczego. Sobotni mecz z Spartą Szamotuły był to jednak pierwszy kontakt z piłką dla podopiecznych Krzysztofa Knychały. Przez obostrzenia wprowadzone przez Rząd kościańscy zawodnicy do rozgrywek, póki co przygotowują się indywidualnie.
W pierwszym meczu kontrolnym Krzysztof Knychała nie mógł skorzystać z dwóch doświadczonych graczy, Piotra Sznabla oraz Mateusza Adamskiego. Dodatkowo podczas sobotniego meczu kościański szkoleniowiec pod kątem przydatności do zespołu sprawdził czterech nowych zawodników.
Od początku meczu optycznie lepsze wrażenie sprawiali zawodnicy Obrzanki. Gracze z Kościana dłużej utrzymywali się przy piłce i raz za razem próbowali zagrozić bramce gospodarzy. Pierwszy raz groźnie pod bramką Sparty było po stałym fragmencie gry. Faulowany w okolicy pola karnego był Bartłomiej Raba, do piłki podszedł sam poszkodowany, jednak jego uderzenie minimalnie minęło bramkę.
Na prowadzenie Obra Kościan wyszła po bramce samobójczej. Akcję zapoczątkował Dawid Ratajczak, który idealnie dograł do Mariusza Józefiaka a ten zacentrował w szesnastkę, gdzie piłkę do własnej bramki skierował defensor gospodarzy.
Po zdobyciu bramki przez gości obraz gry nie uległ zmianie. Cały czas to Obra Kościan była stroną przeważającą, jednak to gospodarze doprowadzili do wyrównania. Po błędzie gracza testowanego na dośrodkowanie zdecydował się pomocnik gospodarzy. Piłka nabrała dziwną trajektorię lotu i wpadła za kołnierz Rafała Biernackiego.
W samej końcówce pierwszej połowy w sytuacji sam na sam znalazł się Bartłomiej Raba, ale futbolówka po jego uderzeniu odbiła się tylko od słupka. Co nie udało się Rabie udało się Erykowi Skrzypczakowi. Po indywidualnej akcji i mocnym uderzeniu na bramkę po raz kolejny futbolówkę do własnej bramki skierował obrońca gospodarzy.
Podczas przerwy Krzysztof Knychała zdecydował się na kilka korekt składu i posłał na boisko bardziej doświadczonych graczy. Na placu gry pojawił się min. Tomasz Marcinkowski, który już na początku swojego pobytu na boisku miał kilka dobrych okazji do podwyższenia prowadzenia, jednak za każdym razem zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i z interwencjami zdołali wrócić defensorzy. Pomimo optycznej przewagi i kilku dogodnych okazji Obrzanka nie zdołała zdobyć kolejnej bramki.
Gdy wydawało się, że mecz zakończy się jednobramkowym zwycięstwem gości fatalny błąd popełnił Szymon Liman i ostatecznie pierwszy zimowy mecz Obry Kościan zakończył się wynikiem 2-2.
Kolejne spotkanie Obra Kościan rozegra najprawdopodobniej za tydzień. Wiele w tej kwestii zależy od warunków atmosferycznych. Rywalem kościańskich piłkarzy będzie lider klasy okręgowej Warta Śrem.