Proeko IV liga: Obra Kościan – Tarnovia Tarnowo Podgórne 1-1

Po zwycięstwie w pierwszej kolejce nad rezerwami Warty Poznań, podopieczni Krzysztofa Knychały podejmowali na własnym stadionie lidera grupy spadkowej Proeko IV ligi Tarnovię Tarnowo Podgórne.

W rundzie jesiennej kościańska drużyna przegrała w Tarnowie Podgórnym 2-1. Sobotni mecz był więc idealną okazją do rewanżu.

W sobotnim meczu Obrzanka musiała radzić sobie bez kontuzjowanych Kacpra Borowiaka oraz Macieja Przewłockiego.

Podobnie jak przed tygodniem w Grodzisku Wielkopolskim i w meczu w Kościanie od początku spotkania Obrzanka ruszyła ostro do ataku. Drużyna gości w pierwszych minutach była jakby pogubiona i miała duże problemy w środkowej strefie boiska.

Jako pierwszy groźny strzał na bramkę Tomasza Figlerowicza po dośrodkowaniu Mariusza Józefiaka oddał Bartłomiej Raba, jednak golkiper Tarnovii bez kłopotu złapał futbolówkę.
Goście w pierwszym fragmencie gry jedyne zagrożenie stworzyli po szybkim kontrataku, jednak uderzenie Bartłomieja Graczyka okazało się bardzo niecelne.

Obra Kościan na akcję Tarnovii odpowiedziała momentalnie. Po rzucie rożnym w polu karnym najwyżej wyskoczył Mateusz Adamski, jednak piłka po jego uderzeniu trafiła tylko w boczną siatkę.

Po okresie dominacji podopiecznych Krzysztofa Knychały wraz z upływem minut gra zaczęła się coraz bardziej wyrównywać i przenosić do środkowej strefy boiska.

Do końca pierwszej połowy żadna z drużyn nie zdołała zdobyć bramki i do szatni oba zespoły schodziły przy bezbramkowym remisie.
Początek drugiej połowy łudząco przypominał to co mogliśmy oglądać w końcowej fazie pierwszej części gry. Większość akcji toczyła się w środkowej strefie boiska.

Obra pierwszy raz zagroziła bramce Tomasza Figlarowicza w sześćdziesiątej minucie. Po raz kolejny tego dnia dwójkową akcją popisali się Mariusz Józefiak i Bartłomiej Raba i akcję uderzeniem wykończył Raba, ale po raz kolejny dobrze interweniował golkiper z Tarnowa Podgórnego.

W siedemdziesiątej pierwszej minucie goście objęli prowadzenie. Błąd Mateusza Adamskiego idealnie wykorzystał Jakub Wilk, który w sytuacji sam na sam nie dał szans na interwencję Szymonowi Limanowi.

Po stracie bramki Obrzanka momentalnie ruszyła do odrabiania strat. Ta sztuka udała się sześć minut później. Futbolówkę w szesnastkę dograł Filip Tylczyński a zdezorientowanego Tomasza Figlarowicza pokonał Tomasz Marcinkowski.

Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie i ostatecznie można chyba uznać remis za sprawiedliwy wynik.

W ligowej tabeli grupy spadkowej Obra Kościan nadal plasuje się na drugim miejscu z taką samą ilością punktów jak pierwsza Tarnovia.

Za tydzień podopieczni Krzysztofa Knychały udadzą się na mecz wyjazdowy do Dopiewa, gdzie zmierzą się z miejscowym GKS-em. Początek spotkania o godzinie 15.00. GKS Dopiewo w ligowej tabeli zajmuje ostatnie miejsce z dorobkiem zaledwie czterech punktów.