W meczu ósmej kolejki grupy spadkowej Proeko IV ligi Obra Kościan udała się na mecz do Ostrzeszowa, gdzie zmierzyła się z miejscową Victorią. Dla podopiecznych Krzysztofa Knychały sobotni mecz był bardzo ważny, ponieważ w kontekście ostatnich remisów przewaga nad kolejnymi w tabeli zespołami zaczęła się zmniejszać.
W meczu z Victorią Ostrzeszów trener kościańskiej Obry nie mógł skorzystać z kontuzjowanych Mariusza Józefiaka oraz Kacpra Czuby.
Od początku meczu widać było wyraźną przewagę Obrzanki. Już w trzeciej minucie meczu bliski zdobycia bramki był Maciej Przewłocki, jednak jego uderzenie zdołali zablokować defensorzy gospodarzy.
Na prowadzenie Obra Kościan wyszła w siedemnastej minucie. Ładną akcję przeprowadzili Eryk Skrzypczak i Kacper Borowiak i ten ostatni zagrał w pole karne, gdzie w asyście trzech obrońców futbolówkę przyjął Maciej Przewłocki i mocnym uderzeniem umieścił piłkę w siatce.
W kolejnych minutach meczu Obrzanka cały czas przeważała i próbowała podwyższyć prowadzenie, jednak to gospodarze doprowadzili do wyrównania. Po błędzie obrońców Obry na bramkę uderzył gracz z Ostrzeszowa, piłkę zdołał odbić Rafał Biernacki, jednak wobec dobitki Michała Giecza był bezradny.
Podopieczni Krzysztofa Knychały drugą bramkę mogli zdobyć tuż przed przerwą, jednak dobrą interwencją popisał się Damian Grondowy.
Druga część spotkania rozpoczęła się bardzo dobrze dla Obrzanki. Już w pięćdziesiątej minucie po zagraniu Krzysztofa Marchewki piłkę w bramce umieścił Mateusz Adamski.
Trzy minuty później Obra Kościan zdobyła kolejną bramkę, ale tym razem Maciej Przewłocki był na pozycji spalonej i arbiter główny słusznie bramki nie uznał.
Wraz z upływającym czasem gospodarze, aby liczyć na doprowadzenie do wyrównania zaczynali atakować większą ilością graczy przez co narażali się na szybkie kontrataki Obrzanki.
Właśnie po kontrach Obra mogła zdobyć kolejne bramki. Najpierw dobrą okazję miał Kacper Borowiak a chwilę później Tomasz Marcinkowski, jednak za każdym razem między słupkami dobrze spisywał się Damian Grondowy.
Gospodarze również mięli doskonałą sytuację do wyrównania, jednak gracz z Ostrzeszowa fatalnie przestrzelił.
Wynik spotkania w osiemdziesiątej trzeciej minucie ustalił Filip Tylczyński. Bartłomiej Raba zagrał prostopadłą piłkę do Tomasza Marcinkowskiego, ten minął golkipera Victorii, jednak trafił piłką w słupek. Na szczęście dla graczy z Kościana ta trafiła pod nogi Filipa Tylczyńskiego, który umieścił ją w bramce.
Sobotnie zwycięstwo było bardzo ważne w kontekście walki o utrzymanie.
Za tydzień Obrzanka zagra również na wyjeździe. Tym razem podopieczni Krzysztofa Knychały udadzą się do Trzcianki na mecz z Lubuszaninem. Początek meczu o godzinie 16.00.