W drugiej kolejce IV ligi Obra Kościan podejmowała na własnym stadionie drużynę Warty Międzychód. W pierwszej kolejce oba zespoły zdobyły komplet punktów więc sobotnie spotkanie zapowiadało się bardzo ciekawie. Krzysztof Knychała w meczu z Wartą nie mógł skorzystać z Krzysztofa Marchewki oraz Filipa Tylczyńskiego.
Obra Kościan mecz rozpoczęła fatalnie. Już w drugiej minucie meczu po błędzie Łukasza Bartkowiaka Wartę Międzychód na prowadzenie wyprowadził Kacper Sworacki.
Obrzanka na stratę bramki odpowiedziała momentalnie groźną akcją Bartłomieja Raby, jednak obronną ręką z tego pojedynku wyszedł golkiper z Międzychodu.
Do wyrównania Obrzanka doprowadziła w dwunastej minucie meczu. Kacper Borowiak zagrał piłkę wzdłuż bramki a tam idealnie ustawiony był Jakub Borowiak, który doprowadził do wyrównania.
Kolejna bramka tego dnia padła w dwudziestej piątej minucie. Po szybkim kontrataku w sytuacji sam na sam z Szymonem Limanem znalazł się Mateusz Wzięch i pewnym uderzeniem wyprowadził gości na prowadzenie.
Podobnie jak po stracie pierwszej bramki i tym razem podopieczni Krzysztofa Knychały ruszyli do odrabiania strat. Ta sztuka udała się graczom Obrzanki już sześć minut później.
Futbolówkę w pole karne z rzutu rożnego zagrał Mariusz Józefiak a drugą bramkę na swoim koncie zapisał Jakub Borowiak, który najwyżej wyskoczył w polu karnym i głową pokonał golkipera Warty.
W końcówce pierwszej części gry Obra Kościan zdobyła trzecią bramkę, której autorem był Oskar Wulke, jednak arbiter odgwizdał pozycję spaloną.
Pierwsza część spotkania zakończyła się bramkowym remisem a licznie zgromadzeni kibice na poziom spotkania narzekać nie mogli.
Po zmianie stron spotkanie nadal toczyło się w szybkim tempie. Jako pierwsi doskonałą okazję do zdobycia bramki mieli goście, ale między słupkami kapitalną interwencją popisał się Szymon Liman.
Obrzanka najlepszą okazję do zdobycia bramki miała w siedemdziesiątej piątej minucie. Maciej Sanocki wyszedł sam na sam z bramkarzem Warty i fatalnie przestrzelił.
W samej końcówce Obra Kościan zaczęła jeszcze śmielej atakować a kontrowersyjne decyzje podejmował arbiter główny. Najpierw w polu karnym powalony został Jakub Borowiak a w ostatniej akcji meczu Piotr Sznabel. Za każdym razem jednak sędzia nie widział podstaw, aby odgwizdać jedenastkę.
Ostatecznie spotkanie zakończyło się podziałem punktów i z przebiegu meczu taki wynik można uznać za sprawiedliwy.
Za tydzień Obra Kościan uda się na mecz do Tarnowa Podgórnego, gdzie zmierzy się z miejscową Tarnovią. Początek meczu zaplanowano na godzinę 17.00.