Artbud IV liga: Olimpia Koło – Obra Kościan 1-0

Przerwana została passa ośmiu meczów bez porażki Obry Kościan. Podopieczni Krzysztofa Knychały w meczu wyjazdowym musieli uznać wyższość Olimpii Koło.

Pierwsza część sobotniego spotkania toczyła się przy udziale bardzo silnego wiatru. Zarówno gospodarze jak i goście tego dnia w pierwszych czterdziestu pięciu minutach nastawili się na dużo walki a mało składnych akcji.

Obrzanka osłabiona brakiem Krzysztofa Marchewki, Łukasza Bartkowiaka, Dawida Ratajczaka, Jakuba Borowiaka oraz Bartłomieja Raby mecz rozpoczęła w dość eksperymentalnym składzie. Na środku obrony u boku Mateusza Adamskiego zagrał Jakub Płotkowiak.

Obra Kościan po raz pierwszy groźnie zaatakowała w dziesiątej minucie. Po rzucie rożnym idealnie na dalszym słupku odnalazł się Piotr Sznabel, jednak futbolówka po jego strzale minimalnie minęła bramkę gospodarzy.

Kolejne minuty to zdecydowana przewaga gry w środkowej strefie boiska. Oba zespoły często decydowały się na uderzenia z dystansu i o ile gracze Obry trafiali w światło bramki to golkiper Olimpii nie miał problemów, aby wyłapać piłkę o tyle gracze z Koła byli bardzo niedokładni a ich uderzenia w znaczącej odległości mijały bramkę Szymona Limana.

Najlepszą okazję do zdobycia bramki Obrzanka miała w czterdziestej drugiej minucie. Patryk Łakomy idealnie zagrał do Kacpra Borowiaka a ten w doskonałej sytuacji uderzył prosto w bramkarza.

Do przerwy wynik nie uległ zmianie i oba zespoły do szatni schodziły przy bezbramkowym remisie.

Po zmianie stron gra Obry Kościan wyglądała o wiele lepiej niż w pierwszych trzech kwadransach.

Swoje okazje do zdobycia bramki mieli Kacper Borowiak oraz Patryk Łakomy, jednak w bramce bardzo dobrze interweniował golkiper z Koła.

Kuriozalna sytuacji miała miejsce w sześćdziesiątej trzeciej minucie. Po wrzucie z autu Mateusz Adamski trafiony został piłką w twarz, a arbiter główny dopatrzył się zagrania ręką i wskazał na jedenasty metr. Dodatkowo ukarał kapitana Obry drugim żółtym kartonikiem i Adamski musiał opuścić boisko. Jedenastkę pewnie na bramkę zamienił gracz z Koła i było 1-0.

Sześć minut później siły na boisku się wyrównały. Drugi żółty kartonik obejrzał zawodnik Olimpii i gra toczyła się po 10.

Obrzanka cały czas próbowała doprowadzić do wyrównania. Ataki podopiecznych Krzysztofa Knychały skutecznie przerywali jednak defensorzy z Koła.

W ostatniej akcji spotkania w polu karnym powalony został Kacper Czuba, jednak arbiter główny nie zdecydował się odgwizdać rzutu karnego.

Za tydzień Obrzanka podejmie na własnym stadionie Huragan Pobiedziska. Początek sobotniego meczu zaplanowano na godzinę 17.00.