Obra Kościan ma za sobą bardzo intensywny weekend. Najpierw w sobotę rozegrali mecz wyjazdowy w Kępnie a już dwa dni później na własnym stadionie podejmowali Victorię Skarszew.
Sobotnie spotkanie rozpoczęło się bardzo dobrze dla podopiecznych trenera Krzysztofa Knychały. Już w drugiej minucie meczu naciskany przez Kacpra Borowiaka golkiper gospodarzy popełnił błąd i wybił futbolówkę wprost pod nogi Jakuba Płotkowiaka. Pomocnik Obrzanki precyzyjnie uderzył z pierwszej piłki i wyprowadził Obrzankę na prowadzenie.
Kolejne minuty to przewaga Obry, jednak w poczynaniach zawodników z Kościana było dużo niedokładności a sytuacje bramkowe, które sobie stwarzali niestety były marnowane.
Polonia Kępno do wyrównania doprowadziła w czterdziestej piątej minucie. Dośrodkowanie z prawej strony boiska w pole karne zakończyło się samobójczym trafieniem Kacpra Czuby, który naciskany przez Remigiusza Pastuchę wpakował piłkę do własnej bramki.
Po zmianie stron gospodarze ruszyli do ataku i ich gra wyglądała zdecydowanie lepiej. Można powiedzieć, że dominowali oni na placu gry i stworzyli sobie dwie bardzo groźne sytuacje do zdobycia bramki, ale na szczęście oba okazały się niecelne.
Gdy wydawało się, że sobotnie spotkanie zakończy się podziałem punktów w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry indywidualną akcję z lewej strony boiska przeprowadził Piotr Sznabel, wpadł z futbolówką w pole karne i uderzeniem w krótki róg bramki zapewnił Obrzance komplet punktów w Kępnie.
Dwa dni później Obrzanka na własnym stadionie podejmowała beniaminka IV ligi Victorię Skarszew. Kościańska drużyna chciała odnieść pierwsze zwycięstwo na własnym stadionie.
Mecz podobnie jak w Kępnie bardzo dobrze rozpoczął się dla kościańskiej drużyny. Już w siódmej minucie meczu faulowany w polu karnym był Jakub Płotkowiak a jedenastkę na bramkę pewnym uderzeniem zamienił Mateusz Adamski.
Kolejne minuty to następne okazje bramkowe Obrzanki. Golkipera Victorii pokonał Kacper Borowiak, ale arbiter słusznie odgwizdał pozycję spaloną.
Prowadzenie Obrzanka podwyższyła w trzydziestej drugiej minucie meczu. Jakub Płotkowiak próbował lobować bramkarza gości, piłka odbiła się od poprzeczki i spadła pod nogi dobrze ustawionego Kacpra Borowiaka, który wpakował ją do bramki.
Pięć minut później było już 3-0. Jakub Płotkowiak zagrał do Kacpra Borowiaka i pomocnik Obrzanki zdobył swoją drugą bramkę tego dnia.
Kolejne bramki padły już po zmianie storn. W sześćdziesiątej minucie w zamieszaniu pod bramką Victorii najlepiej odnalazł się Jakub Jandy i umieścił piłkę w bramce.
Goście nie zamierzali się poddać i walczyli o zdobycie choćby honorowej bramki. Ta sztuka udała się w sześćdziesiątej piątej minucie. Niezdecydowanie kościańskich defensorów wykorzystał Palat, który uderzył obok próbującego interweniować Szymona Limana.
Kościański golkiper w tej sytuacji był bez szans, ale wcześniej kilkukrotnie swoimi interwencjami ratował Obrę przed stratą bramki.
Spotkanie zakończyło się wysokim zwycięstwem Obrzanki 4-1.
Za tydzień drużyna prowadzona przez Krzysztofa Knychałę uda się na mecz wyjazdowy. Obrzanka zmierzy się z Koroną Piaski. Początek meczu zaplanowano na godzinę 17.00.
Swoje spotkanie w ramach rundy wstępnej Pucharu Polski rozegrała druga drużyna. Rezerwy Obrzanki przegrały po konkursie rzutów karnych z Sokołem Wroniawy i pożegnały się tegoroczną edycją Pucharu Polski.